Podobno ideałem jest, kiedy daje się tylko mąkę i jajka. Wtedy trzeba, dobrać składniki w takich proporcjach, żeby jajka wchłonęły całą mąkę, a ciasto było trochę gęściejsze jak na pierogi. Mi się wydaje, ze konsystencja jest mniej więcej taka jak w cieście na pizzę. Podobno około 4 jajek trzeba, aby wchłonęły pół kilo mąki. Powstaje wtedy prawdziwy makaron jajeczny. W wersji ekonomicznej, jajko można zastąpić wodą i zagnieść ciasto o takiej samej konsystencji.
Następnie ciasto należy rozwałkować na placki i rozłożyć na blatach do przeschnięcia. Pamiętam, jak w niedzielę najczęściej mama robiła ten makaron, wtedy pozajmowała plackami wszystkie możliwe w mieszkaniu blaty - trochę to utrudniało funkcjonowanie.
Następnie placki należy posypać mąką i pokroić wzdłuż na około 5 cm paski. Potem paski ułożyć jeden na drugim i pokroić w cieńsze paseczki. Tu można wycinać dowolne kształty - cienkie wstążki, łazanki, itp. Należy jednak pilnować żeby makaron się nie skleił, co mi się nie udało za bardzo dzisiaj.
Gotuje się w osolonym wrzątku z dodatkiem niewielkiej ilości oleju praktycznie chwilę od wypłynięcia.
Po ugotowaniu przelać (zahartować) zimną wodą


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz